Kiedy w niedzielę poprzedzającą nasze spotkanie zrobiliśmy z Hanką, Pawłem i Antkiem rekonesans – nie było o czym pisać, żeby nie zapeszać. Susza była koszmarna.
Dzięki leciutkiemu deszczowi w tygodniu, coś się jednak pokazało. Kilka fotografii pokazuje, praktycznie, wszystko. Grzybów, rzeczywiście, jak na lekarstwo. Spotkanie – jak zwykle – całkiem owocne. Omówiliśmy wszystkie interesujące nas tematy. Przy wieczornym ognisku piekliśmy kiełbaski, gadaliśmy, wygłupialiśmy się – jak zwykle
Szkoda, że spotkanie trwa tak krótko! Niestety, trzeba wracać do rzeczywistości. Samo życie. Jednemu się auto popsuło, inni ofiarowali się pomóc (skutecznie). Mnie dręczyła śpiączka tak silna, że nawet nie podniosły mnie dzieciaki chowające się pod moim łóżkiem W gronie przyjaciół nawet ciężkie „tyły” w spaniu da się nadrobić
Co następnego spotkania