13.09.2020 Lipowiec, wyprawa typowo grzybowa. Moim celem były borowiki Oczywiście trzeba było powoli przemierzać ostępy leśne i wypatrywać wyłaniających się spod ściółki młodych egzemplarzy Po większych, nasi poprzednicy, pozostawili mnóstwo śladów w postaci pokrojonych w plasterki trzonów. Buszowali tam pewnie w dniu poprzednim. Nasza piątka i pies „rozpełzła” się po lesie i każdy coś znalazł. Jakoś nie mam w zwyczaju dokumentować fotograficznie całości zbiorów i musicie uwierzyć mi na słowo, że było tego sporo Główny trzon wsadu koszykowego stanowiły borowiki szlachetne, ale trafiały się też mleczaje jodłowe, maślaki ziarniste, koźlarze czerwone, grabowe i babki i parę innych gatunków. Nie mogę powiedzieć by las był pełen grzybów, ale narzekać też nie miałam powodu
Ania