Decyzja o wyjeżdzie rodziła się w bólach. Jechać, nie jechać…? Moja skołatana dusza rwała się do przeżycia kolejnej przygody. Dzielnie walczyła z zawodzącym mnie ostatnio, beznadziejnym, pokazującym mi ogromną figę, ciałem. I nie muszę chyba dodawać, kto odniósł zwycięstwo. Kolejne!!!…