Stowarzyszenie Na Grzyby
Pogaduszki => O wszystkim i o niczym => Wątek zaczęty przez: Paweł w Maja 12, 2012, 17:07:13
-
Rafał, Ty mnie tu nie wkręcaj w produkcję jakichś suszek. ;) Poza tym nie mam instrukcji jak ja te suszki mam "wyprodukować" i co zebrać. :P I... a pewnie bym coś jeszcze wymyślił. ;D
Jak nie będzie padało a może to być jutro to jak nie wyjadę gdzieś w plener z aparatem to się tam przejdę, znajdę i wezmę.
A do zbadania ew. to mogę Ance lub Waldkowi podrzucić jakoś. Tylko jeszcze nie wiem czy mi się chce, leń przeze mnie przemawia. :D
-
Rafał, Ty mnie tu nie wkręcaj w produkcję jakichś suszek. ;) Poza tym nie mam instrukcji jak ja te suszki mam "wyprodukować" i co zebrać. :P I....a pewnie bym coś jeszcze wymyślił. ;D
Jak nie będzie padało a może to być jutro to jak nie wyjadę gdzieś w plener z aparatem to się tam przejdę, znajdę i wezmę.
A do zbadania ew. to mogę Ance lub Waldkowi podrzucić jakoś. Tylko jeszcze nie wiem czy mi się chce, leń przeze mnie przemawia. :D
Sam wyżej napisałeś, że podrzucisz ciekawe rzeczy :P
-
Ale nie napisałem że to będą grzyby. :P
-
Ale nie napisałem że to będą grzyby. :P
Kaszalota mi wysuszysz? ;D
-
Kaszalota mi wysuszysz? ;D
No i znowu się popłakałem ze śmiechu ;D
-
Muszę się tu z deczka pilnować bo w naszym ogólnym żargonie jedno określenie może powodować uruchomienie wyobraźni np. pod nazwą "kaszalot" ;D Jeden ze znajomych swoją teściową nazywał kaszalotem więc diabli wiedzą... ;) ;D
-
W tym wypadku chodzi o zupełnie innego kaszalota ale ową historię musi Ci wyłożyć Anna :)
Ja nie dam rady, bo za każdym razem jak sobie ją przypominam to mi oczy łzami napływają ;D
-
Ok. Anna wykładaj. :)
-
Ja niestety nie umiem powtórzyć tej historycznej opowieści, ale Rysiu jest w tym doskonały ;D
-
Paweł, opowieść o "kasza-locie", bo tak właściwie powinno się to wypowiadać jest dość długa, ale spróbuję opowiedzieć Ci ją w skrócie. Pewnego wieczoru oglądaliśmy telepatrzydło i padło hasło "kaszalot" w jakimś programie przyrodniczym. Nasz mała Ania zadała nam pytanie: "co to jest kaszalot", więc ja zdziwiona mówię do niej: "no przecież w szkole Wam nie mówili - duże i w wodzie pływa", ale mała tego nie dosłyszała i ponownie pyta Ryśka "co to jest?". Rysiek jej mówi: "kuknij do encyklopedii", ale Ani się nie chciało i tu zaczyna się właściwa historia. Znasz Ryśka doskonale więc wiesz jak on potrafi z przekonaniem i powagą opowiadać, więc zaczyna swoją opowieść mówiąc do niej: "pochodzisz z dolnego śląska i jak wiesz tam rośnie sporo kaszy, a jak wiadomo kasza jest ze zboża, ale ktoś musi zapylać to zboże, więc lata sobie tam taki "kasza-lot" i zapyla". Ani oczęta robiły się coraz większe ze zdziwienia i chyba coś jej jednak w tej Ryśka opowieści nie zagrało, więc wzięła encyklopedię usiadła na brzegu wersalki i otworzyła ją na odpowiednim haśle, po przeczytaniu pierwszego słowa mało nie spadła na podłogę ze śmiechu ;D . To jest taka skrótowa opowieść historii o "kasza-locie" ;D
-
Dzięki Ewa. ;D ;D ;D No to je było dobre. ;D Ale żeby tak biedne dziecko z powagą w konia robić to przegięcie pały. ;D No ale to Rysiek, cały Rysiek... ;)
I jak tu dzieci mają starszym wierzyć ? ;D
-
Wydzieliłam to z tematu o krążkownicy :)
Zapraszam Rafała do podzielenia się osiągnięciami w zakresie hodowli drobiu w zaprzyjaźnionym, węgierskim gospodarstwie :)
Tymczasem przypomnę niemniej historyczną scenkę. Rzecz się miała w czasie spotkania na Przełęczy Knurowskiej, wieczorem, wśród pogaduszek. Osoby dramatu: Mela i Rysiek.
Otóż zachciało się niektórym biesiadnikom herbaty. Ktoś musiał iść piętro czy dwa wyżej, zagotować w czajniku wrzątek i go przynieść. Mela podjęła się tego zadania. Po zalaniu wrzątkiem wszystkich herbatek, Mela upewniała się, czy ktoś jeszcze nie potrzebuje wrzątku. Kiedy po raz czwarty zapytała Ryśka, czy chce wrzątek, Rysiek nieco zniecierpliwiony zapytał "Melu, na ... mi ten wrzątek?" Mela odpowiedziała pytaniem "Polać?!"
-
Zapraszam Rafała do podzielenia się osiągnięciami w zakresie hodowli drobiu w zaprzyjaźnionym, węgierskim gospodarstwie :)
Jak znajdę chwilę czasu, na pewno napiszę ;D
Rysiek nieco zniecierpliwiony zapytał "Melu, na ... mi ten wrzątek?" Mela odpowiedziała pytaniem "Polać?!"
Piękne ;D ;D ;D
-
Wdzianko dla osób lubiących być w lesie w miarę anonimowym:
http://military-zone.sklep.pl/p1400,ghillie-suit-digital-woodland-helikon-kamuflaz-snajpera-m-l-xl-xxl.html
:P
-
Jakiś silnie początkujący "lichenolog" mógłby zacząć obskubywać gościa w celu pobrania eksykatu brodaczki ;D
-
Jakież byłoby jego zdziwienie, gdyby obskubywana brodaczka zaczęła uciekać ;D