Cóż, śmierć królowej Elżbiety II zdominowała wszystkie programy, ten też
W ogóle mam wrażenie, że temat grzybów, to taka zapchajdziura, byle tylko odhaczyć w rozpisce. Padają pytania, mało kto słucha odpowiedzi, przy kolejnym spotkaniu pytają o to samo...
Tym razem przynajmniej było spokojnie na wizji. Wcześniej przypilnowałam koszyka, bo znowu panowie od scenografii chcieli rozkładać (bo tak będzie ładnie wyglądało). Nie zgodziłam się na rozstanie z koszykiem nawet na kilka sekund. Tak jak przypuszczałam, poprzednio nie zrozumieli o co chodzi. Temu aktywniejszemu w nierozumieniu zaproponowałam (skoro się tak dobrze zna na grzybach), żeby sam wystąpił; żeby sobie w przeddzień pobiegał po lesie i zebrał grzyby do pokazania, potem przejechał 300 km w każdą stronę, oddał koszyk koledze (który wyjmie przygotowane okazy, położy je gdziekolwiek nie informując o tym), a na wizji niech się przekona, że przygotowanych okazów, o których właśnie zaczął opowiadać, po prostu nie ma
Tym razem chyba wreszcie dotarło.
W razie następnej okazji - i tak będę ostrożna - nie oddam koszyka
Albo tak się zorganizuję, że w koszyku będą tylko materiały ozdobne, zaś grzyby potrzebne do samego pokazu będę miała w odpowiednim pojemniku w plecaku... Bo plecaków nie tykają