Założenie niby dobre, ale jak zwykle - szczegóły
Magia telewizji: nagrywają sporo, a potem dowolnie wycinają, montują i wysyłają w eter bez weryfikacji. A takim materiałem naprawdę można pomanipulować. Tu się wytnie jedno słówko: nie, tam się wstawi... i materiał nie ma nic wspólnego z oryginałem. Kto dał się nagrać, a potem posłuchał montażu, to wie, że w zmontowanym materiale często bredzi jak Piekarski na mękach.
Telewizja ma znacznie większe możliwości zniekształcenia informacji niż radio. Niestety zdarza się, że realizator (nawet w programie na żywo) "wrzuca" ilustracje. I tak np. widzowie podziwiają czubajkę kanię (nagraną wcześniej) kiedy nasz kolega "na żywo" pokazuje zdjęcia i omawia cechy rozpoznawcze muchomora jadowitego... Problem w tym, że występując "na żywo" nie widzimy (a co za tym idzie nie mamy żadnej możliwości protestu, czy choćby sprostowania), co pokazuje realizator. Efekt dezinformacyjny. Sama kiedyś pokazywałam do kamery muchomora zielonawego i mówiłam o jego cechach rozpoznawczych. Później obejrzałam edytowany materiał. Kiedy się wysilałam nad cechami rozpoznawczymi muchomora zielonawego (postarałam się, o 6 rano pozyskałam piękny egzemplarz), realizator puścił moją gadkę na fonii, a jako wizję zdjęcie. Zagadka bez nagród. Co pokazał realizator jako ilustrację cech muchomora zielonawego?