Pomysł takiego spotkania już dwa lata temu podsunął Hudy z Warszawy. Miało ono na celu zintegrowanie naszego środowiska grzybiarskiego, szczególnie udzielających się na tym portalu i forum, ale nie tylko — miała to być bardzo dobra okazja do poznania się w realu, wspólnego grzybobrania i wymiany doświadczeń.
Pomysł pomysłem, a wprowadzenie go w życie to już zupełnie inna historia. Na miejsce spotkania wybraliśmy Puszczę Bolimowską, a to z powodu jej położenia, tak gdzieś pośrodku pomiędzy naszymi miastami. Miało być sprawiedliwie jeżeli chodzi o odległość. Trudno nam było się jednak zebrać, ale tego lata powiedzieliśmy sobie, że organizujemy spotkanie i koniec.
W tym roku, jako pierwszy zabrałem się za organizację spotkania (reprezentuję Łódź). Kolejnym zajmą się reprezentanci Warszawy, …i tak na zmianę. Jako termin wybraliśmy połowę października, można by rzec szczyt sezonu.
Okazało się, że okolice Puszczy Bolimowskiej nie są zbyt „zurbanizowane” jeśli chodzi o agroturystykę. Po żmudnych poszukiwaniach znaleźliśmy tylko jeden jeszcze czynny ośrodek o tej porze roku, który byłby gotowy nas przyjąć za rozsądne pieniądze. Był to Ośrodek Edukacji Ekologicznej i Wypoczynku w Budach Grabskich, w samym centrum Puszczy.
Ośrodek położony jest naprawdę przepięknie; do lasu tylko parę kroków, dlatego samochody stały nieużywane przez dwa dni, co wielu z nas naprawdę ucieszyło.
Na przyjazd zdecydowały się cztery osoby z Łodzi, pięć z Warszawy i dwie z Krakowa. Większość zaplanowała przyjazd w piątek po południu. Najwcześniej przyjechała Rodzina, choć po drodze zatrzymali się, aby nazbierać ciekawych okazów na wystawę. Następnie przyjechała Łódź i reszta Warszawy, dopiero po północy dotarły Baśka i Bubu z Krakowa. Wieczorne spotkanie przy grillu przeciągnęło się do późna, była to okazja do bliższego poznania się i integracji.
W sobotę zaraz po śniadaniu ustawiliśmy na zewnątrz stół i wyłożyliśmy pierwsze egzemplarze grzybów przywiezione przez Rodzinę, początek mini wystawy był gotowy.
Hudy i Baśka jeszcze przed wymarszem do lasu postanowili sfotografować egzemplarz mega-grzyba na łące obok naszego domu.
W końcu ruszyliśmy do lasu. Po nocnych opadach deszczu było dosyć mokro. Większość ubrała się odpowiednio. Z każdą godziną pogoda poprawiała się, aż w końcu, koło południa, słońce na dobre zagościło na niebie.
Po powrocie poszliśmy na obiad, po którym (a było już popołudnie) był czas wolny na swobodne zajęcia „w grupach”. Najpierw wspólnymi siłami uzupełniliśmy wystawę egzemplarzami zebranymi przed południem, następnie część grupy postanowiła pójść na spacer po okolicy, a reszta została w ośrodku odpocząć i porozmawiać.
Dzień zakończyliśmy grillem, znów do późna rozmawialiśmy o minionym dniu, wyprawie do lasu, wymienialiśmy doświadczenia, rozpoznawaliśmy w miarę możliwości co ciekawsze egzemplarze grzybów z wystawy. Tutaj duże podziękowania dla Baśki — jej wiedza i doświadczenie były nieocenione.
Kolejny dzień również rozpoczęliśmy od wypadu do lasu. Tym razem udaliśmy się w inne rejony niż w sobotę i tu od razu wielka niespodzianka! Andrzej, tuż obok miejsca gdzie parkują samochody okolicznych grzybiarzy (zresztą w pobliżu naszego ośrodka), znalazł przepięknego i ogromnego prawdziwka. Popatrzcie sami:
Jak widać jego radość była naprawdę uzasadniona. Kawałek dalej, jeszcze przed wejściem do lasu mijaliśmy „mini zoo” toteż nie omieszkaliśmy zrobić kilku fotek.