Spotkanie tradycyjnie już, miało bardzo kameralny charakter. Pogoda jak na zamówienie, niebo bez jednej chmurki, słońce przygrzewało jak na koniec lata przystało, lekki wiaterek – idealne warunki do buszowania po lesie. Kompania znakomita, toteż czas płynął bardzo miło i chciałoby się tam jeszcze pobyć. Jeżeli chodzi o grzyby, dominowały wynalazki. Klasyczne jadalne też spotkaliśmy, ale tylko pojedyncze egzemplarze. Jeżeli prognozy pogody (obiecujące deszcze) się sprawdzą, będzie trzeba brać koszyki do lasu.
W lesie większość czasu spędziliśmy na fotografowaniu znalezisk, wymianie obserwacji i doświadczeń, omawianiu wątpliwości, wstępnym oznaczaniu. Po powrocie nadal zastanawialiśmy się nad oznaczeniami, oglądaliśmy okazy, rozmawialiśmy o atlasach, kluczach, literaturze, wspominaliśmy przygody, planowaliśmy przyszłe spotkania, żartowaliśmy i cieszyliśmy się ze spotkania.
Został pewien niedosyt. Chętnie zostalibyśmy dłużej. To daje motywację do kolejnych spotkań, a te – już niedługo.
Zdjęcia autorstwa Ani
Kolejna parta zdjęć wkrótce…