W piątek, w piątkę udaliśmy się na VI Zempliński Festiwal Grzybowy. Baśka była już na miejscu, bo tegoroczne wakacje spędza na Węgrzech. Jako drudzy, na miejsce dotarli Waldek i Bynio. Ja z Ewą na końcu. Po drodze konsultowaliśmy, kto jechał jaką drogą. Nam udało się na Słowacji zahaczyć o Velkou Domasu – sztuczne jezioro we wschodniej części kraju Wiecie jak to jest, jak ktoś Wam przez telefon mówi, że żadnego jeziora po drodze nie mijał, a zmierzamy przecież w to samo miejsce Po prostu jechaliśmy różnymi drogami Ważne przecież, że wszyscy dotarliśmy do celu Po powitaniach, chwili odpoczynku i zajęciu kwater – wyruszyliśmy na krótki rekonesans po pobliskim lesie. Okazało się, że jesteśmy w pięknym kompleksie grabowo bukowo dębowym. Leśnym zboczem wspinaliśmy się ku górze i co chwilę natykaliśmy się na jakieś grzyby. Las wyglądał bardzo obiecująco. Było mnóstwo gołąbków, sporo mleczaji i koźlarzy, trafiały się borowiki i różnorodne wynalazki. Niestety, było późne popołudnie, a na dole czekała na nas już obiadokolacja i trzeba było zawrócić, ale postanowiliśmy następnego dnia uczynić tam wielki „come back” Węgrzy przygotowali mnóstwo atrakcji. Obejrzeliśmy przygotowaną przez nich wystawę grzybową, na której mieliśmy możliwość obejrzenia wielu ciekawych okazów. Tegoroczna aura dopisała i gatunków było multum. Wieczór mijał na tańcach i ogólnej integracji A następnego dnia… jak postanowiliśmy, tak zrobiliśmy. Pobliski las na nas czekał. Raz po raz zaskakiwał różnorodnością i ilością gatunków. Najbardziej ucieszył mnie pierwszy, znaleziony przez Ewę, ogromny okaz muchomora cesarskiego. Potem kolejne dwa znalazł Waldek i jeszcze jeden – Bynio. O innych wynalazkowych gatunkach nie będę się rozpisywać, bo zobaczycie je z pewnością na zdjęciach. Natrafiliśmy na wysyp borowika ciemnobrązowego i usiatkowanego, a także koźlarza grabowego i lejkowca. Koszyki zapełniały się w szybkim tempie, a potem trzeba było to wszystko oporządzić Wieczorem wysłuchaliśmy prezentacji o leczniczych właściwościach niektórych gatunków połączonej z promocją książki. Baśka nie omieszkała jej nabyć. Będzie nam tłumaczyć pewnie ciekawsze wątki Nastąpiło też rozstrzygnięcie – ogłoszonego rano – konkursu na „piękność grzybową”. A potem integracji ciąg dalszy… No i w końcu niedziela, przygotowania do odjazdu, pożegnania i… w drogę. Tak zakończył się pobyt przedstawicieli naszego Stowarzyszenia na kolejnym, węgierskim Festiwalu Grzybowym
Ania
Galeria Ani
Galeria Waldka