Nie jest tak źle. Coś tam rośnie
Na tyle kilometrów, co zrobiłem rowerem, to pryszcz

Jedyne czego nie brakowało, to kleszcze. Przed tymi zimnymi nocami, podczas dwóch wypadów, "zebrałem" z siebie, ponad 100 kleszczy. Na szczęście żadnemu innemu nie udało się przedrzeć ani ukryć. Chociaż jednego już, w tym roku, mam zaliczonego ;-)
Nie była to specjalnie wyprawa grzybowa, ale jestem cała happy bo po raz pierwszy udało mi się znaleźć smardze w mojej okolicy
Gratuluję. Pierwszy raz jest najfajniejszy

Mnie jednak nadal cieszy, jak znajduję nowe stanowisko smardzowatych, zwłaszcza, że liczba utraconych stanowisk co roku rośnie.