Dzisiaj wieczorem zagłębiłam się w temat alkoholowy.
Sobota, mieszkanie posprzątane, papryka faszerowana zrobiona, ciałko schnie po kąpieli.
Temat mnie wciągnął.
Odżyły wspomnienia pewnego spotkania.
Na przeciw mnie Hudy, nieśmiało uśmiechnięty.
Pomiędzy nami, a właściwie ukryty przede mną, Szum Puszczy.
Hudy wydziela mi tego zacnego napitku z obawy o mój stan w chwili spożywania i w dniu następnym.
Ze zgrozą patrzy jak omdlewam z rozkoszy, smakując przywiezioną przez Niego miksturę.
Moje oczy mówią: nie bój się, Hudy.
Zawstydzony, drżącą ręką, nalewa mi kolejne pół kieliszka.
Tego nie da się zapomnieć!!!
Tak!!! Piłam Szum Puszczy.
Pomimo obaw Hudego przeżyłam i do dnia dzisiejszego tęsknię za tym specjałem.
Dlatego dziwię się skąd u Was tyle niewiedzy na ten temat?
Piłam, nie piłam, nie pamiętam jak smakuje, Ania zastanawia się czy w ogóle, a jeżeli już to czy w 2008 czy w 2009 roku?
A przecież kto raz spróbował Szumu Puszczy, będzie pamiętał ten smak do końca życia.
Hudy!! Proszę mnie wpisać na członka tego elitarnego klubu!