Bieszczady były i zapewne są nadal "piękną sprawą", ostatni raz byłem tam ok. 1985-86 (wcześniej też dosyć często bywałem, a nawet rozpocząłem - w 1983 r., czy raczej starałem się rozpocząć moją pierwszą w życiu pracę w byłym Nadleśnictwie Wetlina - wyszło kiepsko )
Obecnie Bieszczady są dla mnie trochę "przereklamowane" i znacznie się "urbanizujące" - ale piszę to w oparciu o to, co przeczytam i zobaczę w internecie.
Natomiast obecnie dzięki Ani, niejako zakochałem się w Beskidzie Niskim ;-)
Byłem tam w 1979 roku dosłownie "w rowerowym przelocie" - w ramach tzw. "Rowerowego Rajdu Dookoła Polski" - szczerze powiedziawszy, bardzo niewiele pamiętam :-(
Jednak przeglądając różne internetowe strony o tym regionie, jestem nim zachwycony (kiedyś zaciekawiło mnie, gdzie tak dokładniej Ania znajduje swoje rzadkości).
Beskid Niski uważam za jeden z najbardziej dziewiczych i odludnych regionów w kraju. Ponadto jego poznanie pod kątem mikologicznym jest bardzo niewielkie - chwała Ci Aniu za odkrywanie tej "białawej" plamy :-)))
Moim marzeniem jest przenieść się w taki "dziki" region i zamieszkać tam na stałe. Jakaś niewielka chatka, no i możliwość choćby elementarnego tam utrzymania się.
Niestety, gdybym o tym wspomniał żonie, dostałaby zapewne palpitacji serca (myślę o przenosinach z całą rodziną).
Nawet jak proponuję przeprowadzkę w "lekko leśne" ostępy o kilkanaście kilometrów od Puław, to wymownie "puka się w głowę" :-(
Czasami, podczas chandry lub sprzeczki małżeńskiej, straszę Ją rzuceniem wszystkiego i wyjazdem w jakiś odludny region Polski. Zawsze słyszę odpowiedź: - To sobie jedź, ale dwa razy do roku, na Boże Narodzenie i Wielkanoc masz być obowiązkowo w domu.
Cóż, takie życie ;-)