Ekipa dotarła, bawiła się dobrze, daliśmy radę. Jeżeli chodzi o smardzówki - szału nie było, ale każdy kto chciał, przynajmniej zobaczył jak wygląda. Wieczorem Qand z Yuki upichcili sosik do makaronu, więc i zdegustować można było. Mam nadzieję, że wszystkie ekipy wróciły szczęśliwie do domu. Moja ekipa dotarła do Krakowa. Ja jestem już w domu, Ewar wsiadła w swoją srebrzystą strzałę i według moich szacunków jest w połowie drogi do domu (licząc od Krakowa), zaś Yuki w autobusie do Gdańska. Dobrze, że jutro idzie do pracy na późniejszą porę, bo może zdąży odespać tę noc w autobusie. Trzymam kciuki, żeby obie dziewczyny dojechały szybko i sprawnie.