Kolejne Święto Rydza już za nami... Aura tego roku grzybowo nas nie rozpieszczała i na tydzień przed imprezą pesymizm brał górę. Do głowy przychodziły różne pomysły, żeby w jakiś sposób ten brak zminimalizować. Chcieliśmy grzyby pokazać na naszej dorocznej wystawie, chociażby na zdjęciach (dotychczas wystawa grzybów świeżych, ale z braku laku...
Dysponowałam zdjęciami przygotowanymi w antyramach przed kilku laty, więc jeden pomysł dał się zrealizować. Odkryłam w sobie nawet talent plastyczny i zaczęłam rydze malować na kamieniach
Koniec końców od czwartku zaczęło dość intensywnie polewać, wróciła więc nadzieja na żywe eksponaty. I rzeczywiście członkowie Stowarzyszenia zmobilizowali się... a jak wiadomo - w kupie siła... i tak na wystawie znalazło się kilkanaście kilogramów wielu gatunków grzybów z całej niemal Polski
Nawet paskudna aura piątkowo-sobotnia nie była w stanie zepsuć nam humorów i dobrej zabawy. A na wystawie jak zwykle padały pytania lub stwierdzenia: Jak to możliwe? W lesie pusto, a u was tyle grzybów. Czy macie grzybki dla teściowej? A halucynki macie? Wszystkie grzyby są jadalne, lecz niektóre tylko raz. Były też mądre i rozsądne
A w niedzielę, jak zwykle w Wysowej... wyjrzało słońce i zrobiło się całkiem przyjemnie