Marniutko jak na tę chwilę na moim południu... Podczas kilku wypadów niezbyt bogato było. Odwiedziłam dalszą rodzinę w Manastercu (to już Bieszczady). Złapałam trochę kleszczy, a w końcu, w korycie bezimiennego potoku trafiłam głównie Scutellinie, prawdopodobnie
Miladina lecithina (ale to tylko przypuszczenie Roberta Kozaka), świeżo wyrosłą grzybówkę złototrzonową, zaczęły się pojawiać
Hymenoscyphus na mokrych dróżkach - tego drobiazgu było bez liku. I tam to chyba tyle. Potem mój Beskid z pierwszym opadem deszczu - marniutko: bidulek zeszłoroczny gwiazdosz z mojego stanowiska, kilka żagwi, jakiś niezidentyfikowany blaszkowiec, jeden zeżarty masłoborowik żółtobrązowy, łzawnik jakiś - być może ciekawy, boczniak łyżkowaty z bogatym życiem wewnętrznym, stary wrośniak płowy i twardziak łuskowaty. Na koniec, dzisiejsze grzyby cmentarne
Tylko czernidłaki i dwa chyba drobnołuszczaki trocinowe. Korzeniówka pospolita pojawiająca się tu i ówdzie daje jednak nadzieję, że wkrótce pojawią się te najbardziej przez nas pożądane